26 grudnia 2011

Zima pełni księżyca

Steve Hamilton
„Zima pełni księżyca”
Kryminał


     „Doskonale poprowadzona intryga, ironiczne poczucie humoru, pełnokrwiści bohaterowie i akcja, która nie zwalnia ani na chwilę” pisze o książce Kirkus Reviews. Odnoszę wrażenie, że osoba pisząca te słowa nie czytała nigdy książki, w której intryga goni intrygę, ani takiej, gdzie bohaterowie mają jakiekolwiek pojęcie o ironicznym poczuciu humoru.
     Soo Michigan jak i Soo Canada, to dwa przygraniczne miasteczka w USA i Kanadzie, w których toczy się akcja książki. Ze względu na to, iż znajdują się one na północy, zasypane są niesamowitą ilością śniegu. Myślę, że miasteczka te mają niezaprzeczalny urok, jednak autor nie pokusił się o ukazanie go na stronach swojej powieści. Z jego opisu poznajemy je raczej jako niewielkie mieściny, w których jest budynek policji, sąd, kilka barów i domki głównego bohatera… Wszechobecny śnieg na okrągło pada i zasypuje podjazdy i ulice. W lasach, które otaczają cały teren są szlaki dla skuterów, po których co i rusz przejeżdżają turyści. Autor chyba zdecydował się na zminimalizowanie opisów miejsc, w których przebywa nasz bohater.
     Historia rozpoczyna się na boisku do hokeja, na którym liga „trzydzieści plus” rozgrywa mecz. Główny bohater, Alex McKnight, zgodził się zagrać w zastępstwie na pozycji bramkarza. To właśnie podczas tego meczu poznaje mężczyznę, z którym będzie miał do czynienia prawie do samego końca powieści. Lonnie Bruckman jest bardzo ambitny, arogancki i agresywny. Jego zamiłowanie do narkotyków sprowadza nie lada kłopoty na niego, jego dziewczynę Dorothy, jego przyjaciól, a także Alexa. Po meczu wystraszona dziewczyna przychodzi do Alexa z prośbą o pomoc, jednak  następnego ranka znika z jednej z jego chat, w której ją ulokował. Co gorsza, mieszkanie jest w stanie totalnego nieładu, co definitywnie wskazuje na porwanie. Nasz bohater odczuwa wyrzuty sumienia przez to, że okazał się niekompetentny, dlatego też za wszelką cenę chce znaleźć dziewczynę. Pytanie brzmi czy mu się to uda?
     Jeśli zaś chodzi o bohatera, jest nim były policjant i od czasu do czasu prywatny detektyw, Alex McKnight. Osobiście uważam, że nazywanie go detektywem jest wręcz bluźnierstwem. Czterdziestoośmioletni mężczyzna, który nie potrafi zapomnieć o nocy sprzed lat, gdy zginął jego partner, ciągle nawiedzony koszmarami i wspomnieniami, nadal odczuwa strach. To jest jedyna osoba w całej książce, której po prostu nie mogłam znieść. Jest ciapowaty, czasem nierozgarnięty i ma niesamowitą wolę życia i szczęście. Jest nad wyraz denerwujący i irytujący. Potrafi dostrzec swoje błędy, ale jakoś niewiele pożytku z tego wynosi… I tak samo jak szef policji Maven uważam, że jest „najtępszym człowiekiem na całej planecie”. Chociaż trzeba przyznać, że nawet on okazał się lepszy niż dwóch tajniaków, którzy również pojawiają się w tej książce.
     Wszystkie inne postaci występujące w powieści okazały się być niewystarczająco opisane. Mamy tutaj pracujących w kasynach Indian, którzy mają problem z alkoholem, Vinniego, najlepszego przyjaciela Alexa, który również jest Indianinem, ale on tak dla kontrastu nie pije, grupę młodych hokeistów lubiących narkotyki, barmana, kilku policjantów, tajniaków, jednego w miarę rozgarniętego detektywa i niewiadomo skąd rosyjskich zbirów i ich szefa…
     Tak więc mogę powiedzieć z ręką na sercu, że książka mi się nie podobała, ale to jest moja osobista ocena i wierzę, że znajdą się ludzie, którym to się może podobać. Ja do nich nie należę i cieszę się, że moje upodobania nie są tak… niskie.
     Na domiar złego występuje tu narracja pierwszoosobowa, więc historię poznajemy z perspektywy Alexa. I chociaż go nie polubiłam, to było kilka miejsc, gdzie się z nim zgadzałam… Szczególnie, kiedy ganił siebie za własną niekompetencję.
     Zawiodłam się na tej książce. W bibliotece, czytając opis zamieszczony na okładce, byłam pewna, że ta powieść jest interesująca i wciągnie mnie tak samo jak inne kryminały. Sama postać detektywa, który jest prześladowany strachem, który wciąż rozpamiętuje noc, gdy zginął jego partner, wydawała się pociągająca i intrygująca. To, co znalazłam na stronach książki było zwyczajną podróbką prawdziwych detektywów, kimś, kto nie potrafi zając się prostą sprawą: ochroną dziewczyny.

Wydawnictwo: AMBER
Liczba stron: 238

17 komentarzy:

  1. Trochę brakuje mi opisu fabuły. Nie wiem, o czym jest książka i nie bardzo orientuję się, czym zajmuje się ciapowaty detektyw. Nie zmienia to jednak faktu, że nie lubię takich postaci i po książkę najpewniej nie sięgnę. Postaraj się jednak na przyszły raz pokusić się o krótki rys fabuły :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę bardzo, dopisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie... nie dla mnie. Odpuszczę sobie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to się zastanawiam dla kogo w ogóle ta książka jest fajna... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to chyba odpuszczę sobie tę książkę, nie mam zamiaru marnować czasu na takie "czytadło".

    OdpowiedzUsuń
  6. O żebym ja wiedziała, że ta książka jest takim "chłamem", też bym ją sobie odpuściła, niestety opis zamieszczony na okładce był bardzo zachęcający :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Taa, opisy z tyłu okładek bywają złudne i zgubne. Daruję sobie w takim razie.
    Pozdrawiam i dobrego tygodnia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję, wzajemnie :)
    A opisom wierzyć już nie będą :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ostrożnie podchodzę do zachęcających opinii innych autorów o danej książce, czy w ogóle takich zachwytów gazet czy innych środków masowego przekazu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie mi się jeszcze nie zdarzyło, żebym żałowała, że przeczytałam jakąś książkę, której opis mi się podobał... To był pierwszy raz :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba się jednak nie skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skutecznie zniechęciłaś mnie do tej książki. Nie będę się za nią nawet rozglądać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przeczytam. Jakoś nie odpowiada mi tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  14. No cóż, też bym pewnie pomyślała, że mnie zainteresuje. Jeśli jednak było tak źle, to sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  15. miałam okazję czytać opis na okładce i książka wydawała mi się ciekawa, ale teraz pewnie ją odłożę na bliżej nieokreśloną przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.