Ursula K. Le Guin
Czarnoksiężnik z Archipelagu
Fantastyka
Tylko w milczeniu słowo,tylko w ciemności światło,tylko w umieraniu życie:na pustym niebiejasny jest lot sokoła.*
„Czarnoksiężnik z Archipelagu” jest książką, o której nie mam pojęcia, co napisać. Niby są tutaj czary, które uwielbiam, ciekawa fabuła, dużo plastycznych opisów i bohaterowie, którzy są żywi, którzy odczuwają prawdziwe emocje, a nie tylko stwarzają pozory… Z drugiej jednak strony czary nie są tak wspaniałe jak myślałam, zanim wzięłam książkę do ręki, fabuła nie wciągnęła mnie na tyle mocno, by z zapartym tchem pochłaniać kolejne strony, opisy zajmują znacznie ponad połowę książki, a bohaterowie… cóż jest ich sporo, ale czasem odnosiłam wrażenie, że za mało się o nich dowiedziałam. Tak więc mam wielki dylemat przy pisaniu tej recenzji.
Akcja powieści rozpoczyna się na wyspie Gont, w małym, odludnym miasteczku o uroczej nazwie Dziesięć Olch. Tam na świat przychodzi chłopiec o imieniu Duny. Jego matka zmarła niedługo po porodzie, więc nasz bohater nie został wychowany w atmosferze życzliwości, czułości i miłości. Wręcz przeciwnie, jego ponury, milczący ojciec był kowalem i całkowicie oddawał się pracy, a starsi bracia szybko opuszczali dom, by rozpocząć własne życie, podróżując, żeglując, uprawiając ziemię bądź pracując, jako kowale w innych miasteczkach. Z tego też powodu Duny wychowywał się sam i rzadko przebywał w domu. Dnie spędzał na włóczęgach po lasach, wypasaniu kóz i, kiedy był dostatecznie duży, pomaganiu ojcu w kuźni. Wielkim zaskoczeniem okazało się to, że chłopak okazał się silny magicznie, a doszło do tego przez przypadek.
W czasie, gdy Duny miał siedem lat usłyszał dziwne słowa, które wiejska czarownica, siostra jego zmarłej matki, wymówiła do kozy, a ta posłusznie podeszła do kobiety. Zafascynowany chłopiec zapragnął wypróbować zasłyszany wierszyk na kozach, które wypasał. Jednak próba ta nie wyszła zbyt pomyślnie. Owszem, kozy od razu podeszły do niego i wpatrywały się tymi swoimi przerażającymi, żółtymi oczami, ale szybko zaczęły się wokół niego tłoczyć i przepychać. Duny przestraszył się ich i zbiegł ze wzgórza do wioski, gdzie spotkał czarownicę. Staruszka uspokoiła zwierzęta jednym słowem, po czym zabrała chłopca do siebie, by wpoić mu wiedzę magiczną.
Poprzez szereg zdarzeń, których nie chcę tu wymieniać, by zostawić czytelnikom odrobinę satysfakcji z czytania książki, nasz bohater trafił na wyspę Roke, gdzie mistrzowie magii nauczają młodzieńców jak czynić czary. Należy również nadmienić, że kiedy Duny osiągnął wiek trzynastu lat odbył się obrzęd zmiany imienia. Od tego czasu zwał się Gedem bądź Krogulcem, jak nazywali go wszyscy ludzie, bowiem kluczem do panowania nad roślinami, morzami, zwierzętami czy ludźmi były ich prawdziwe imiona, dlatego też ludzie zdradzali je jedynie najbliższej rodzinie i bliskim przyjaciołom.
„Czarnoksiężnik z Archipelagu” jest książką mówiącą o dorastaniu, kształtowaniu osobowości, nabywaniu wiedzy, następstwach negatywnych, lekkomyślnych emocji i o strachu, który podąża za człowiekiem i nie daje o sobie zapomnieć. To pierwsza część sagi o Ziemiomorzu, i chociaż ciężko było na początku zapoznać się z wszystkimi dziwnymi miastami czy imionami, to zżyłam się z nimi i chyba mam ochotę sięgnąć po następne tomy, chociażby po to, by dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy Geda.
Zdecydowanym minusem książki, jak dla mnie, okazała się ilość opisów. Niekiedy bardzo topornie szło mi ich czytanie, przez co dopadała mnie senność. Osobiście wolę książki, gdzie jest więcej dialogów, a opisy pojawiają się w ładnej, prostej formie. Niektóre akapity były tutaj niepotrzebne, mówiły o trywialnych rzeczach, które niewiele wnosiły do całej fabuły, a które można było zastąpić czymś ciekawszym, żywszym…
Jak już wspomniałam na początku, nie wiem, co mam o tej książce napisać, jak się do niej ustosunkować. Nie wiem też, czy mi się podobała czy nie. Podchodzę do niej w neutralny sposób. Nie chcę ani zaniżać, ani zawyżać jej wartości. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że jeśli ktoś lubi czary, opowieści o tym, jak ludzie dojrzewają, zmieniają swój światopogląd, uczą się na błędach, to mogą w tej książce znaleźć coś dla siebie.
* Pieśń o stworzeniu Ea („Czarnoksiężnik z Archipelagu” Ursula K. LeGuin)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 237
Miałam dokładnie to samo po lekturze, a nawet w trakcie czytania. O Ursuli Le Guin naczytałam się, że jej książki to klasyka i w ogóle. Dlatego przeczytałam chyba 4, bo na piątą już nie starczyło mi chęci.
OdpowiedzUsuńMasz rację, niby są i bohaterowie i czary, a jakoś drętwo i nudno.
Pozdrawiam.
Właśnie ja też słyszałam dużo dobrego o sadze Ziemiomorza i trochę się zdziwiłam, że książka jest taka ciężka do przetrawienia... A skoro mówisz, że kolejne części są takie jak pierwsza, to nie wiem czy je przeczytam :D Jeśli wpadną mi w ręce, to je przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książki tej autorki dosyć dawno, więc ich treść zatarła mi się w pamięci. Niby to klasyka fantastyki i powinno się je przeczytać, ale z Tolkienem zdecydowanie u mnie przegrywają.
OdpowiedzUsuńNo i namieszałaś kobieto bo i ja nie wiem co o tej książce myśleć ;).
OdpowiedzUsuńOkładka przypomina mi scenę z Titanica, "I'm King of the World" :D, fabuła w sumie niegłupia, opisy lubię, ale coś mi tu nie gra... Podumam.
Szczęśliwego Nowego Roku :)
Tobie też Iliano wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym roku:) Aby ten rok okazał się lepszy od poprzedniego, abyś spełniła wszystkie swoje marzenia i zamierzenia, rozwijała działalność blogową, przeczytała tyle książek ile będziesz chciała, no i abyś robiła dalej wszystko to co kochasz najbardziej:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi ciężkimi książkami i chociaż tematyka jest ciekawa to chyba sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńhmmm, co prawda nigdy nie spotkałam się z tą książką, ale wydaje się interesująca. przynajmniej po twojej recenzji :) niepokoi mnie jedynie fakt, że - tak jak napisałaś - jest tam mnóstwo opisów. niestety to odpycha również i mnie i nie jestem wcale taka pewna czy uda mi się przebrnąć z tego względu przez tę książeczkę. nie mniej jednak któregoś dnia zaryzykuję! :)
OdpowiedzUsuńpoza tym, już tak prywatnie - wszystkiego najlepszego, kochana, w nowym roku! mam nadzieję, że wszystkie twoje marzenia się spełnią, a rok 2012 będzie jeszcze lepszy od poprzednika. dziękuję ci również serdecznie za życzenia :)
-> Ronja - w książce zamieszczona jest bardzo pozytywna wypowiedź Stanisława Lema i zastanawiam się dlaczego tak ludzie odbierają tę książkę... Dla mnie jest zwyczajna.
OdpowiedzUsuń-> Natula - bardzo przepraszam, że namieszałam :) Okładka owszem trochę przypomina tę scenę :D Śmieszy mnie to :)
-> Ichigol - dziękuję bardzo za piękne życzenia :)
-> Bluszczyk - owszem, książka jest na swój sposób interesująca, jednak te opisy są trochę męczące :) Myślę, że tę książkę trzeba po prostu przeczytać. Z opisów może wydawać się interesująca i taką może pozostać po przeczytaniu, innym osobom może wydać się, że opis był zbyt pobłażliwy, a książka ich zawiodła... Ciężko mi napisać czy jest dobra, czy nie :) Dziękuję bardzo za życzenia, również życzę wszystkiego, co najlepsze!
Również słyszałam piekielnie dobre oceny o tej książce i kiedy się za nią zabrałaś czekałam tylko aż zaczniesz mi ją wychwalać ponad niebiosa. A tu zonk. Ja opisy nawet lubię (dziwak ze mnie) ale jak ktoś mnie zajedzie sienkiewiczowską ilością to niestety wymięknę. No nie wiem, co sądzić o tej książce, póki co jestem na etapie "jest zbyt wiele naprawdę doskonałych by marnować czas na przeciętną pozycję"
OdpowiedzUsuńBuziaki siostrzyczko :*
Mam ją w domu, więc pewnie sama wkrótce przeczytam i jakoś lepiej będę mogła odnieść się do Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńI spełnienia wszystkich marzeń w Nowym Roku! :D
-> Dwojra - tę przeciętną pozycję możesz przeczytać kiedyś, w wolnym czasie i wtedy powiesz czy Ci się podobała. Każdy ma swój gust, a o gustach się nie dyskutuje :D
OdpowiedzUsuń-> Catalina - bardzo chętnie poznam Twój punkt widzenia odnośnie tej książki :) Dziękuję za życzenia i życzę Ci tego samego :)
Ta książka do tej pory nie zwróciła na siebie mojej uwagi, nie miałam w planach jej czytania, a Ty mnie utwierdziłaś w tym przekonaniu. Również nie przepadam za topornymi opisami...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
najciężej recenzować książki, o których nie mamy wyrobionego do końca zdania, prawda? ;)stąd też trudno ci powiedzieć cokolwiek o tej książce :)
OdpowiedzUsuń-> BlackFairy - książka byłaby na pewno fajniejsza, gdyby było w niej więcej dialogów, same opisy ciężko się czyta :) Może następne części będą lepsze? Chociaż z tego, co napisała Edyta nie spodziewam się rewelacji...
OdpowiedzUsuń-> Bluszczyk - to była katorga! Nie wiedziałam czy to, co piszę jest dobre, czy nie. Bałam się, że zrażę kogoś do książki, która mogłaby się tej osobie spodobać :) No ale cóż, pierwsza neutralna recenzja za mną... Później może być mi prościej przy opisywaniu problematycznych książek :)
Od długiego, długiego czasu mam ochotę na tę książkę. Muszę się w nią w końcu zaopatrzyć!
OdpowiedzUsuńciagle o tej ksiazce slysze, czas sie nad nia zastanowic! ;)
OdpowiedzUsuńlukaj do mnie
Mnie też ciężko jednoznacznie ocenić tę książkę. To klasyk, chyba nie do oceny na dobrą sprawę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
-> Dusia - właśnie podobno klasyk, a wcale taka cudowna nie jest :) Właśnie ściągam film, nakręcony na podstawie tej książki. Zobaczymy jak sobie z tym poradzili :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś też nie zachwyciła. Niby to, co lubię, ale coś było nie tak.
OdpowiedzUsuńOjej weszłam do Ciebie pierwszy raz a tutaj tak slicznie! @__@ Ursulę uwielbiam, ale czytałam ją już dawno więc wkrótce przyjdzie czas na odświeżenie :))
OdpowiedzUsuńTej książki nie czytałam, ale ja też miałam w ręce wiele książek o magii, które nie spełniały moich oczekiwań. Już wiem jakiej kolejnej mam się wystrzegać.
OdpowiedzUsuńa...;)
OdpowiedzUsuńdodaje do obserwacji :D
Dla mnie jedynym słusznym czarodziejem będzie chyba już na zawsze Harry P...;):D Uwielllbiam:)
OdpowiedzUsuńA książki o której piszesz nie znam zupełnie, ale może kiedyś....
Dziękuję Ci za Twoją wizytę u mnie, życzę wszystkiego dobrego w tym nowym roku i samych dobrych książek do czytania, czasami o takowe faktycznie trudno...;/
Pozdrawiam:)
Nie czytałam jeszcze tej powieści, ale po kilku przeczytanych recenzjach nie nastawiam się pozytywnie... Może kiedyś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i spóźnione życzenia Szczęśliwego Nowego ;-P
Ja "Czarnoksiężnikiem..." byłam zachwycona, bo książka jest napisana... nie wiem jak to opisać, ale Le Guin ma taki bardzo ulotny styl , taki delikatny i kobiecy, ale jednocześnie zapadający w pamięć.
OdpowiedzUsuńMi się w tej książce podobał pościg za cieniem :)
OdpowiedzUsuńPolecam za to bardzo serdecznie "Grobowce Atuanu" - to jest jakby kontynuacja, lecz zupełnie inna historia. Czytałam też cz 3 i 4 serii, ale to nadal tom nr 2 pozostaje tym najlepszy. Mamy naszego czarownika z tomu 1, lecz to już dorosły mężczyzna, pojawia się w fabule, lecz już pod sam koniec. Narrację prowadzi młoda bohaterka, a Grobowce - jak to miejsce działa na wyobraźnię!!! Serdecznie Ci polecam i proszę nie skreślaj serii po 1 tomie.
Tylko Grobowce mam w domowej biblioteczce i zawsze będę je polecać :)
Wielce lubię tę książkę - zresztą lubię cały cykl Ziemiomorza. A taki właśnie egzemplarz mam w swojej biblioteczce :D
OdpowiedzUsuń