Anne Frasier
Zew nieśmiertelności
Thriller, sensacja, kryminał
Na początku chcę Was zapytać o wampiry. Czy wierzycie w nie? Czy uważacie, że żyją gdzieś na tym świecie, kryjąc się w mroku nocy i śpiąc za dnia? Czy Vlad Palownik był prawdziwym wampirem, czy też tylko człowiekiem, którego uważano za krwiożerczego potwora? I, co najważniejsze, czy ludzie mogą stać się wampirami poprzez picie krwi młodych dziewcząt? Czytałam kiedyś artykuł o grupie ludzi z USA, którzy nazywają się wampirami, śpią w trumnach i żywią się ludzką krwią. Ciekawa jestem, czy próbują znaleźć eliksir życia, czy kiedyś wynajdą coś, co pozwoli im żyć wiecznie…
Anne Frasier, autorka książki „Zew nieśmiertelności”, poruszyła ten temat w swojej powieści. Nie pisała o prawdziwych wampirach, które przegryzają skórę swoimi ostrymi kłami i wysysają krew z ludzi, lecz o ludziach ogarniętych żądzą nieśmiertelności.
Tuonela jest bardzo dziwnym miasteczkiem. Jej mieszkańcy są bardzo przesądni, a wszystko to za sprawą mężczyzny, żyjącego wiek temu, którego ludzie zwali Nieśmiertelnym. Owy mężczyzna wzbudzał strach już w czasie swojego życia, jak również sto lat później. Miał dosyć nieprzyjemne hobby, które polegało na mordowaniu kobiet i dzieci. Niektórzy wierzyli, że kąpał się w ich krwi, która „płynęła ulicami, aż ziemia przesiąkła nią do cna”*. Po jego śmierci mieszkańcy miasteczka postanowili opuścić wioskę i przenieść się w inne miejsce, osiem kilometrów dalej. Nazwali je Nową Tuonelą, natomiast to, które opuścili zostało mianowane Starą Tuonelą, miastem umarłych, które omijano szerokim łukiem.
Pewnego dnia w Nowej Tuoneli znaleziono ciało nastolatki. Morderstwo to znacznie różniło się od innych, otóż ciało Chelsea było całkowicie pozbawione krwi. Takiemu czytelnikowi jak ja, oczarowanemu „dziećmi nocy”, od razu nasuwa się myśl o wampirach. Byłam nieco rozdarta pomiędzy opiniami ludzi mieszkających w Tuoneli, z których część wierzyła, że wampiry nie istnieją, a reszta była święcie przekonana, że nieumarli są wśród nich. Jednak z każdą kolejną stroną wyrabiałam sobie własną opinię. Ale wracając do morderstwa… Po serii badań ciała zmarłej i próbek jakie pobrano z miejsca zbrodni, podejrzewano Evana Strouda, który z powodu swojej choroby musiał rozpocząć nocne życie, chowając się przed światłem dnia. Ludzie w wiosce często nazywali go z tego powodu wampirem. Jednak mężczyzna był niewinny i za wszelką cenę musiał to udowodnić.
Bohaterowie byli ludźmi z krwi i kości, pomijając oczywiście zwłoki, bo te raczej nie miały w sobie krwi… W czasie pisania uświadomiłam sobie, że te wszystkie martwe osoby były ciekawiej opisane niż niektórzy żyjący ludzie, co niesamowicie mnie rozśmieszyło, cóż… zdarza się, prawda? Ale wracając do tematu, w książce pojawiło się wiele postaci, jedne były tylko epizodyczne, inne zostały na dłużej. Przede wszystkim poznajemy tu maltretowanego, niekochanego nastolatka Grahama, jego nieodpowiedzialną, złą matkę Lydię, znakomitego pisarza Evana, badacza historii Starej Tuoneli, który borykał się z problemem ciężkiej fotodermatozy, panią patolog i koronera sądowego Rachel oraz jej ojca komendanta Burtona, komendanta policji. Reszta postaci również jest ciekawa i ważna, jednak nie chcę zdradzać zbyt wiele, ponieważ jest to ważną częścią fabuły. Z wszystkich tych osób najbardziej zapałałam sympatią do Evana, pomimo jego złej strony, którą dopiero zaczynał poznawać. Bardzo przejęłam się jego historią, próbowałam wyobrazić sobie jak to jest żyć z taką okropną chorobą, tym bardziej, kiedy wspomniane zostały podróżnicze płyty DVD czy też temat sprowadzania herbaty specjalnie z Anglii. To niewiarygodne, jak ten człowiek był umęczony takim życiem. W takich przypadkach dziękuję Bogu za to, że jestem zdrowa…
W trakcie czytania mogłam zanurzyć się w odmętach ludzkich umysłów, szczególnie w tych ciemnych zakamarkach, oraz odczuć realny strach przed starszą częścią miasta, tą, w której niegdyś żył mrożący krew w żyłach wampir. Plastyczne opisy doskonale oddawały grozę tego miejsca. Dodatkowo niepokój wzmagała tajemnica, zagadkowe morderstwo i późniejsze wydarzenia. Swoistego smaczku dodawały tutaj wątki nadprzyrodzone, które przeplatały się z realnym światem.
To było moje pierwsze spotkanie z Anne Frasier i myślę, że nie ostatnie. Książka trzymała w napięciu i żal było mi się z nią rozstawać, tym bardziej, że zakończyła się dość nieoczekiwanie, na szczęście jest kolejna część, którą muszę wytropić i się z nią zapoznać. Książkę polecam przede wszystkim wielbicielom thrillerów, kryminałów i wampirów.
* A.Frasier "Zew nieśmiertelności"
Wydawnictwo: AMBER
Liczba stron: 232
Nie wierzę wampiry, a Vład Palownik był tylko człowiekiem, okrutnym, diabelnie inteligentnym i samotnym.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o książkę to lubię takie klimaty, zębiaści mnie lekko mierzwią, ale pokręceni osobnicy wybitnie interesują ;). O tej powieści wcześniej nie słyszałam, ale teraz na pewno będę miała ją na oku, thx :)
Ja również nie wierzę :P Ale lubię o nich czytać :D
OdpowiedzUsuńKsiążka w Twoim opisie zdaje się być bardzo dobra. Lubię kryminały i tego typu historie więc jak spotkam to będę pamiętać, żeby nie odrzucać :)
Thrillery to jeden z gatunków, który lubię czytać - bardzo chętnie!
OdpowiedzUsuńKryminały bardzo lubię, ale wampiry już mniej :P Co nie zmienia faktu, że zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę :) Co do Twojego pytania, to nie wierzę w wampiry. Nie istniały w przeszłości, nie ma ich też dzisiaj. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW wampiry istniejące w realnym świecie nie wierzę:)I mam nadzieję, że nic nie podważy mojego zdania:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco ;)
OdpowiedzUsuńMuszę to przeczytać! Wydaje się genialne.
OdpowiedzUsuńA co do wampirów, to nie tylko w USA jest taka grupa ludzi. W środowisku gotyckim często ludzie bawią się w takie coś, oddają sobie krew itp...
Pozdrawiam:)
Oo, Wygląda zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńThrillery uwielbiam, wampiry już mniej - zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńWampiry lubię, ale nie wiem, czy ta książka by mi się spodobała. Tymczasowo dopiszę ją do listy, ale nie wiem, czy i kiedy ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam, Klaudia :}
Wampiry, wampiry, wampiry, wszędzie są ale ich nie ma:P Książka jak najbardziej godna uwagi, pomysł na jej konstrukcje wydaje się nowatorski, nigdy jeszcze nie spotkałem pozycji o podobnej treści.
OdpowiedzUsuńObecnie jestem zawalona pracą, więc ograniczam lektury, choć że ciekawa być może, nie przeczę.
OdpowiedzUsuńNa początku trochę się przestraszyłam: wampiry? Nie, to nie dla mnie. Na szczęście potem mogłam odetchnąć z ulgą ;) Książka zapowiada się całkiem nieźle!
OdpowiedzUsuńKuszące i te wampiry i twoja recenzja ;0
OdpowiedzUsuńBrzmi niesamowicie kusząco, chyba się skuszę mimo obecności wampirów. Swoją drogą, bardzo wyczerpująca recenzja ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dobrze, że książka nie jest całkowicie poświęcona wampirom, a raczej udowadnianiu/obalaniu teorii ich istnienia :D
OdpowiedzUsuńHistoria ciekawa i to bardzo, jednak jej główną zaletą jest oryginalność. Z pewnością sięgnę prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania, to osobiście w wampiry nie wierzę. W tamtym roku, moja profesor od historii powiedziała nam ciekawostkę o Elżbiecie Batory.
Sprowadzała ona do swojego domostwa młode dziewczyny. Ich rodziny, wierzyły, że córki jadą tam na praktyki. Elżbieta robiła jednak coś innego, zabijała je (lub kazała zabijać) i kąpała się w ich krwi. Wierzyła, że dzięki temu będzie dłużej piękna.
Oczywiście, długa nieobecność córek zaniepokoiła rodzinę i po kilku latach, morderczyni została złapana. Bodajże została ukamieniowana, ale głowy nie dam.
Tak więc, to nie pierwszy taki przypadek w dziejach ludzkości.
Oj na razie chwilowy odpoczynek od wampirów :P
OdpowiedzUsuńO, świetnie, w końcu coś, co nie jest tak do końca poświęcone wampirom, bo ostatnimi czasy naprawdę się nimi przejadłam. pamiętam za to dokładnie ekscytację, gdy "wywiad z wampirem" był dla wszystkich nowością :) teraz niestety zalała nas fala... a książka spodobała mi się, ponieważ jest oryginalna i tak właściwie trochę obala mit o wampirach. cieszę się, że zamieściłaś tę recenzję, bo chętnie sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie! :)
No może być dobre. Chociaż ten Nieśmiertelny mi pachnie męską wersją Elżbiety Bathory. Z tym, że ona robiła to naprawdę.
OdpowiedzUsuń